Kulisy utrzymania władzy przez PO w Sejmiku Dolnośląskim
5 lutego 2008 roku w województwie dolnośląskim został wybrany nowy zarząd województwa z poparciem Klubu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego ponieważ i do tej pory taka koalicja rządziła województwem dolnośląskim z tą jednak różnicą, że zmieniono osobę na stanowisku marszałka. Jak podają lokalne media zmiana nastąpiła na polecenie posła Grzegorza Schetyny. I to wywołało burzę oraz ostry konflikt w szeregach regionalnej Platformy Obywatelskiej, zbuntowało się pięciu radnych Klubu PO (1/3 składu całego klubu) co spowodowało, że dotychczasowa koalicja straciła większość w sejmiku województwa. Podczas pierwszej sesji sejmiku nie udało się wybrać nowego marszałka, nastąpił klincz polityczny w samorządzie województwa. Zaczęły się nerwowe poszukiwania przez koalicję PO-PSL większości w sejmiku. O kulisach poszukiwania większości pisze Gazeta Wyborcza w artykule z 29 lutego: gdy groźba nie przyniosła skutku, próbowano skusić ich (radnych) intratnymi posadami w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. To też nie przyniosło efektu. Jak pisze lokalna Gazeta Wyborcza mimo wszystko te działania nie poskutkowały, do ostatniej chwili nie było wiadomo jak zakończy się głosowanie nad wyborem nowego marszałka województwa, cały czas koalicji PO-PSL brakowało kilka głosów. Dlatego kierownictwo PO postanowiło o przerwaniu obrad sesji. Podczas tygodniowej przerwy Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe podjęło decyzję o podjęciu działań zmierzających do zbudowania większości, już bez pięciu zbuntowanych radnych Platformy. Postanowiono o przyjęciu do Klubu PSL dwóch radnych pana Marka Dyducha (byłego sekretarza generalnego SLD) i pana Józefa Pawlaka (Samoobrona), ze względów „estetycznych” dotychczasowy wspólny Klub PO-PSL został podzielony, tylko po to, aby Platforma Obywatelska mogła zabezpieczyć się przed ewentualnymi zarzutami, że pozostaje w jednym klubie z byłym sekretarzem generalnym SLD. Mimo wszystko nadal koalicji brakowało jednego głosu. W dniu sesji Platforma Obywatelska rozpoczęła prawdziwą batalię o jego zdobycie. Jak podaje Gazeta Wrocławska (6 marca 2008 r.) walka o radnego Alirę toczyła się do ostatniej chwili. Stosowano prośby i groźby. Zagrożono mu, że jeżeli nie zagłosuje tak, jak chce PO, to gmina Chocianów, w której pracuje i zajmuje się pozyskiwaniem pieniędzy unijnych, wcale ich nie dostanie. Poddany presji Alira nawet się rozpłakał, ale całej sprawy komentować nie chciał. Wynik głosowania świadczy, że uległ naciskom. I tak powstała nowa koalicja w sejmiku województwa dolnośląskiego prawdziwy cud.
Tylko żal, że w taki sposób uprawia się u nas politykę.