Magdalena Ciepielak: Nie zmieni pan zdania w sprawie likwidacji klombu przed dawnym gmachem UW? Zdecydowana większość radomian, którzy zabrali głos w dyskusji, którą prowadzimy na łamach „Gazety”, jest przeciwna wykładaniu kostką całego tego terenu.
Andrzej Kosztowniak: Jestem przekonany, że tego typu plac jest potrzebny, a to, jak będzie ukształtowany? Tu zawsze będą rozbieżności, bo jednemu się podoba to, drugiemu coś innego. Nie da się zrobić imprezy masowej pod fontannami. Rynek też nie jest do tego przygotowany. Klomb będzie w dużej mierze przeniesiony, bo potrzebny jest ten plac. Po to, by można na niego wprowadzić kilka tysięcy osób. Ten krąg musi się zmienić, by scena mogła być przed głównym wejściem do gmachu.
Jest potrzeba ożywienia Żeromskiego. A nie ożywi się ulicy, gdy nie będzie na niej ludzi. Proszę zwrócić uwagę, jak dzisiaj funkcjonuje ulica Żeromskiego. Są na niej dwa rodzaje instytucji. Mamy do czynienia z kawiarniami lub restauracjami, których chcielibyśmy jak najwięcej, a reszta to instytucje finansowe. Musimy doprowadzić do zmiany atrakcyjności centrum.
Każde miasto zmierza do organizacji dużej imprezy i zawsze chce mieć telewizję, bo to jest promocja. Niech pani sobie wyobrazi jakąkolwiek przebitkę z jakiegokolwiek miejsca innego niż ten gmach dawnego UW. Mimo wszystko jest najbardziej reprezentacyjnym budynkiem w Radomiu. Wolałbym, że jeżeli dochodzi do jakiejkolwiek przebitki z otoczenia, by było to otoczenie dawnego UW niż niektóre kamienice w Rynku.
M.C.: Nie przeszkadza panu, że narazi się pan dużej części mieszkańców niezgadzających się z tym projektem?
A.K.: Większość decyzji podejmowanych przez prezydenta miasta jest obarczonych tym, że komuś się nie będą podobać. Są np. osoby, które nie są zadowolone z remontów ulic, bo to jest utrudnienie. I mówią głośno: nam się to nie podoba...
M.C.: Nie. Mówią, że za długo.
A.K.: Za długo. Jest pytanie, czy można to skrócić. Ja bym chciał, by było krócej. Ale to nie jest kwestia decyzji prezydenta. Nie można po prostu powiedzieć firmie wykonawczej: zrobisz to w ciągu miesiąca. Wykonawca może mieć argumenty, że się tak zrobić nie da i trzeba na to dwóch-trzech miesięcy. Nie wszystko zależy od władzy publicznej. Natomiast każda decyzja może się podobać jednym, a drugim nie. Pewne zamierzenia trzeba konsultować, ale na końcu ktoś musi podjąć decyzję i tym kimś jestem ja.
M.C.: Ale tyle osób jest przeciwko. Miał pan satysfakcję, że ledwie przeszło logo, które także nie podobało się wielu radomianom?
A.K.: Ja akurat jestem przekonany co do tego logo. A każda zmiana będzie budziła kontrowersje. Wiele osób będzie za tym, by zmienić wygląd deptaka, ale jak to zrobić? To już będą różne opinie. Części osób na przykład nie odpowiada kostka, choćby paniom, które noszą wysokie obcasy.
Od zawsze się mówiło, że trzeba wreszcie zrobić ulicę Kilińskiego. I będziemy ją budować. Doszliśmy do porozumienia z kupcami z pawilonów. Ale pewnie znajdą się tacy, którzy będą protestować, że pawilony to przecież ikona radomskiego handlu.
Na powiększenie placu przed dawnym UW zgodzili się architekci, a więc ci, co się lepiej znają od nas. Projekt był opiniowany przez komisję architektoniczno-urbanistyczną. Są tacy ludzie, którzy uważają, że znają się na wszystkim najlepiej - i na architekturze, i na służbie zdrowia - bo Polak to ma w naturze. Ja jestem bardziej krytyczny wobec siebie. Więc przyjmuję uwagi tych, którzy tego typu rzeczami zajmują się na co dzień. Na czymś się trzeba oprzeć. Nie można kontestować wszystkiego. Mogę dyskutować, czy mi się coś podoba, czy nie. Ale są pewnego rodzaju rozwiązania techniczne i urbanistyczne, a zwykle kategoria smaku jest u architekta bardziej wysublimowana.
Trzeba podkreślić, że to nie jest koncepcja Igora Marszałkiewicza, która dopiero powstała. Ta koncepcja była od dawna.
M.C.: No właśnie, a projekt zakłada, że wzdłuż ulicy Niedziałkowskiego ma być postój taksówek. By go zmieścić, trzeba zrujnować chodnik z kostki, który powstał może dwa lata temu.
A.K.: Tu przyznam pani rację, że może to nie jest do końca najlepsza sytuacja, że zmienia się coś, co wybudowano niedawno. Ale to jest właśnie efekt tego, że nie realizowano od razu całej koncepcji.
M.C.: A co z innymi placami w mieście? Ludzie pytają, dlaczego imprezy nie mogą się odbywać przed teatrem. Tam pan robi dla radomian sylwestra. Teraz go pan przeniesie pod Corazziego?
A.K.: Być może przeniosę. Jestem przekonany, że plac przed teatrem zmieni swoją formułę po wybudowaniu Centrum Słonecznego. Jak pani spojrzy na projekt, to tam jest taka duża kładka prowadząca z placu do centrum. Będzie szła takim łukiem z boku placu. Ona ten plac zdominuje i boję się jego degradacji, a to jest ciekawy plac. Natomiast nie jestem jeszcze przekonany do zamknięcia fragmentu ul. Kelles-Krauza przy placu Jagiellońskim.
M.C.: Niby ogłosili państwo na stronie internetowej konsultacje społeczne dotyczące wyglądu placu z fontannami, ale pana zastępca Igor Marszałkiewicz już wie, że trzeba tam postawić budynek. Pan też pozostawia mieszkańcom tylko wybór - wysoki czy niski? A co z ozdobną ścianą „narodówki”?
A.K.: Są tacy, którzy uważają, że ciekawe jest maksymalne zabudowanie rynków starych miast i to jest wartością, a są tacy, dla których większą wartością w urbanistyce jest przestrzeń. Myślę, że ten budynek to będzie coś ekstra w Radomiu. Chciałbym, by powstała tam wizytówka silnej firmy lub ekskluzywna restauracja. By było to miejsce spotkań w Radomiu. Na razie nie ma konkretnego inwestora, ale myślę, że będzie duża walka o to miejsce, bo nie ma lepszego w Radomiu. Jestem zainteresowany, by zbyć ten grunt jak najdrożej. Chciałbym zabudować tę przestrzeń tak, by rzeźby z kamienicy pozostały w środku tego nowego budynku. Widziałem taką pięknie podświetloną płaskorzeźbę przypominającą krąg czy słońce w restauracji w Pradze. Była takim punktem, na który spoglądali wciąż wszyscy goście.
M.C.: Decyduje pan o wyglądzie centrum miasta. To są decyzje na wiele lat. Wielu czytelników pyta: a dlaczego nie konkurs?
A.K.: Można się zastanawiać, jak zagospodarować plac przed UW, ale wydaje się, że ten krąg jest optymalny, by ochronić tę odrobinę zieleni. Natomiast w przypadku placu przy fontannach chcemy zorganizować konkurs, ale z założeniem, że ma tu stanąć budynek. Ja byłbym za tym, by wrzucić też do niego konkretne funkcje tego obiektu. Nie zastanawiałem się jeszcze, czy na fontanny będziemy ogłaszać osobny konkurs.
źródło: Gazeta Wyborcza - Radom