Aktualności

Za mundurem politycy sznurem

26.08.2007 • źródło: Gazeta Lubuska

Może jeszcze w tym miesiącu zostanie powołana straż miejska. Z planem działania od stycznia 2008 r. Plany są głównie klubu PO. I co ciekawe, prezydenta też.

Dotarliśmy do projektu uchwały o powołaniu straży miejskiej. Dokument przygotowali radni Platformy Obywatelskiej i niedawno przedstawili prezydentowi Januszowi Kubickimu. Ten wcześniej zaklinał się, że straży w mieście nie chce. Woli Miejskie Służby Porządkowe, które w tym roku zresztą powołał. Ale zdanie zmienił i pomysł Platformy Obywatelskiej kupił. A nawet chce sam zaproponować w czwartek radzie uchwałę intencyjną o powołaniu straży.

Panowie od porządku

Co mają robić zielonogórscy strażnicy? Takie zapisy znaleźliśmy w ich projekcie PO:

  • dbać o czystość miasta i zapobiegać wandalizmowi;
  • zabezpieczać imprezy masowe;
  • informować urzędników o dziurach w drogach, słabym oświetleniu;
  • egzekwować od właścicieli nieruchomości odśnieżanie i utrzymanie porządku;
  • kontrolować zabezpieczenie miejskich robót;
  • znajdować porzucone auta;
  • sprawdzać stan sanitarny targowisk;
  • zabiegać o przestrzeganie ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi;
  • pilnować przestrzegania przepisów o ruchu drogowym, w tym sprawdzać prędkość za pomocą radaru.

Tyle w skrócie. Bo obowiązków wyliczono w dokumentach sporo. Więcej nawet niż w ustawie o straży miejskiej. Strażnicy mieliby jednak podlegać prezydentowi, jako specjalny wydział magistratu. Może to wynik złych doświadczeń. Poprzednią straż zlikwidowano w 1999 r., bo ówczesny prezydent miał spore kłopoty z tą formacją.

Straż polityczna

Radni Platformy od wielu miesięcy starali się o przywrócenie tej służby. Od kiedy przepisy dają strażnikom wiele uprawnień. Przekonywali, że strażnik może więcej niż urzędnik, który zamiast ukarać mandatem wszczyna procedurę administracyjną. A dlaczego prezydent Kubicki przekonał się straży?

„Zawsze chciałem, by w mieście powstały służby porządkowe” - odpowiada. „Te obecne nie są w stanie wszystkiego dopilnować. Trzeba rozszerzyć tę formułę. A że wszystkie kluby radnych są teraz za strażą (...)” - dodaje.

„Cieszymy się z tej zmiany, tym bardziej że pamiętamy wojny światowe w poprzedniej kadencji, kiedy to lewica była przeciwko nawet referendum w sprawie straży” - mówi przewodniczący rady Adam Urbaniak z Platformy Obywatelskiej. „Może to błogosławiony wpływ radnego Henryka Janika, który był komendantem policji i na własnej skórze odczuł, jak zmieniło się miasto, gdy straż zlikwidowano” - dodał.

Są jednak i inne teorie. Szefową Miejskich Służb Porządkowych jest Renata Wontor, żona Tomasza Wontora, ostatnio skonfliktowanego z prezydentem. Może więc chodzi o likwidację miejskich służb i pozbycie się ich szefowej. „Nie zauważyłem, by pani Wontor źle pracowała” - opowiada prezydent na pytanie, czy zwolni urzędniczkę. „Chciałbym, by służby porządkowe przeszły do straży. Są potrzebne” - dodaje prezydent.

Zabiorą pieniądze dzielnicowym?

Obojętnie, jakie są rzeczywiste powody decyzji prezydenta, widać już, że strażnicy prawie na pewno wyjdą na ulice miasta. Sprawdziliśmy, ilu ich może być i ile to będzie nas kosztować.

„Naszym zdaniem, powinno być 25, 30 strażników” - mówi przewodniczący Urbaniak. „Roczny koszt utrzymania tej formacji wyniósłby miasto około 1,5 mln zł. I oczywiście straż wykorzystywałaby pieniądze z mandatów” - podkreśla.

O tych mandatach przewodniczący Urbaniak raczej mówi niechętnie. Bo jego zdaniem strażnicy mają być od pilnowania porządku i wykroczeń, a nie tylko od fotoradarów. „A w niektórych gminach są chyba właśnie tylko od tego” - przyznaje. „Nie wyobrażam sobie, by straż ścigała się z policją na mandaty” - mówi też prezydent. „To będą służby porządkowe” - dodaje.

Niektórzy mówią nawet o 40 takich osobach. „My uważamy, że strażników powinno być co najmniej 30 osób” - przyznaje szef klubu radnych PiS Jacek Budziński. A wtedy koszty musiałyby być wyższe. Na początek trzeba by również kupić samochody, mundury, wyposażyć siedzibę strażników, wyszkolić ich. Może więc chodzić nawet o 3 mln zł.

Czy to oznacza, że miasto nie będzie już pomagać policji? Od kilku lat Zielona Góra utrzymuje 15 etatów dzielnicowych i wykupuje patrole policyjne. Razem wydajemy na to ok. 1,5 mln zł. Czy policja może się z tymi pieniędzmi pożegnać? „Nasze dotacje miały spowodować zwiększenie ilości dzielnicowych, ale ich wcale nie jest więcej” - mówi prezydent Kubicki. „A dzielnicówki były czynne raz w tygodniu. Czyli te pieniądze nie są dobrze wykorzystywane. Nie chciałbym jednak, by miasto przestało wykupywać patrole policyjne. One są potrzebne” - dodaje.

„My również jesteśmy przeciwko likwidacji tej formy współpracy z policją” - zastrzega z kolei szef klubu radnych PiS Jacek Budziński. „Może trzeba zmienić formułę patroli, ale na pewno nie likwidować” - dodaje szef klubu radnych PiS.

Wychodzi więc na to, że policja straci na powołaniu straży niewiele. A czy zyskają mieszkańcy, dowiemy się w przyszłym roku.