Aktualności

Kultura przegrała z biznesem

01.08.2007 • źródło: Nasz Dziennik

Władze Warszawy nie chciały budować centrum kultury w budynkach „Konesera”, więc zabytkowy obiekt zostanie przekształcony w ekskluzywne lofty i muzeum wódki.

W budynkach po wytwórni wódek „Koneser” na warszawskiej Pradze miało powstać centrum kulturalne, w którym mieściłby się m.in. Instytut Kresowy. Takie plany miał Kazimierz Marcinkiewicz, p.o. prezydent Warszawy. Jednak gdy w stolicy władzę przejęła Platforma Obywatelska z prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz, teren został sprzedany firmie BBI Development, która zamierza przeznaczyć go na lofty i apartamenty. Ma tu również zostać otwarte muzeum wódki. Zdaniem radnych Prawa i Sprawiedliwości, stracono szansę na stworzenie prawdziwej oazy kultury w tej części Warszawy. „Platforma Obywatelska ma jak zwykle tendencję do budowania wszędzie apartamentowców” - zauważa warszawski radny Maciej Maciejowski.

„Pod koniec poprzedniej kadencji władz miasta przeznaczono około 60 mln zł na zakup terenów od mieszczącego się przy ul. Ząbkowskiej Konesera. Ideą Prawa i Sprawiedliwości oraz Kazimierza Marcinkiewicza było, aby w tym miejscu powstało centrum kulturalne. Jako inicjatorzy powstania Instytutu Kresowego myśleliśmy o umiejscowieniu jego siedziby z całą swoją strukturą właśnie w budynku byłej wytwórni wódek” - mówi Marek Makuch, warszawski radny PiS. Plany te pokrzyżowała jednak zmiana układu sił w ratuszu i przegrane przez PiS w listopadzie 2006 roku wybory samorządowe w Warszawie.

„Niestety, w momencie kiedy władzę w mieście objęła Platforma Obywatelska i prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz okazało się, że sprawy kulturalne są mało istotne, a ważniejsze - interesy biznesowe. Urząd m.st. Warszawy nie skorzystał z prawa pierwokupu budynków Konesera, które nabył fundusz NFI Piast (późniejszy BBI Development). Ważną kwestią jest, co oprócz muzeum wódki ma się tam mieścić. Jeżeli lofty i prywatne apartamentowce, to żal takiego terenu” - dodaje Makuch. Lofty to mieszkania o wysokim standardzie, urządzane w starych, nieczynnych fabrykach, które cieszą się sporą popularnością i są bardzo drogie.

Według Makucha, stracono okazję, by stworzyć mocny przyczółek prawdziwej kultury w tej części Pragi. „Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz ma dużo świetnych pomysłów na wykorzystanie publicznych pieniędzy, niekoniecznie w celach społecznych” - komentuje radny.

Władze Warszawy nie chciały budować centrum kultury w budynkach „Konesera”, więc zabytkowy obiekt zostanie przekształcony w ekskluzywne lofty i muzeum wódki Małgorzata Kobus, wiceprzewodnicząca Komisji Kultury Rady m.st. Warszawy, uważa, że takie posunięcie władz miasta to ogromna strata dla prawobrzeżnej części Warszawy.

„Jedną z pierwszych decyzji pani prezydent była sprzedaż Konesera. Próbowaliśmy poruszyć tę sprawę na komisji, ale jesteśmy bezsilni” - informuje Kobus. Wskazuje ona na kulturalne, pierwotne przeznaczenie tego miejsca. „Wcześniej rozpoczął tutaj swoje działanie teatr, miała się tu mieścić m.in. galeria sztuki i Instytut Kresowy. Wszystkie te pomysły miały wspólny mianownik: budynek miejski przeznaczony na placówki kulturalne. Niestety, obiekt został sprzedany prywatnemu właścicielowi, który wybuduje tu drogie mieszkania” - martwi się wiceprzewodnicząca.

Małgorzata Kobus jest szczerze zdziwiona, że mając w Warszawie tyle wolnej przestrzeni pod apartamentowce, zdecydowano się na przebudowę starego, zabytkowego obiektu. „Deweloper może przecież nabyć wolną działkę i na niej budować. Jeżeli mamy budynek, który jest częścią starej ciekawej architektury, powinien on być pozostawiony na funkcje społeczne i kulturalne” - zaznacza Kobus.

Ale chodzi nie tylko o to, że miasto zrobiło „prezent” prywatnej firmie, która uzyskała znakomitą lokalizację dla swoich inwestycji. Według radnej Kobus, istotniejsze są straty społeczne, jakie poniesie Praga. „Warto wziąć pod uwagę, że Praga w porównaniu z Warszawą lewobrzeżną ma niewiele tradycyjnych, charakterystycznych miejsc, gdzie mogłyby się mieścić instytucje kulturalne. Liczyliśmy, że na Pradze uda się uruchomić takie kulturalne pozytywne miejsce, które będzie promieniować na całą okolicę. Możemy teraz tylko spodziewać się ochrony budynku ze strony wojewódzkiego konserwatora zabytków” - konkluduje Małgorzata Kobus.