Premier Jarosław Kaczyński powiedział na czwartkowej konferencji prasowej we wsi Narty (woj. warmińsko-mazurskie), że potrzebne są zmiany w prawie, tak by demonstracje nie mogły utrudniać pracy urzędów państwowych. Zaprzeczył jednocześnie środowym informacjom, jakoby Kancelaria Premiera ubezpieczyła się od strajków.
Jarosław Kaczyński nawiązał do czerwcowo-lipcowych protestów pielęgniarek, które przez prawie miesiąc zajmowały teren przed Kancelarią Premiera w tzw. „białym miasteczku”.
„My byśmy chcieli, aby były podstawy prawne do tego, by nie można było tygodniami stać pod Kancelarią Premiera” - podkreślił szef rządu. Dodał, że chodzi o zmianę prawną, która zabezpieczałaby urzędy i instytucje państwowe przed demonstracjami utrudniającymi, czy uniemożliwiającymi ich pracę.
Jak podkreślił premier Jarosław Kaczyński, jego kancelaria jest „sercem władz administracyjnych”. „W znacznej części kancelarii się po prostu nie dawało normalnie pracować, a to jest rzecz, która nie powinna być dopuszczalna w świetle prawa, bo można protestować - to jest prawo demokratyczne, ale nie można paraliżować działań władzy, bo to szkodzi wszystkim obywatelom” - powiedział premier.
Jak zaznaczył, demonstracje nie zawsze są słuszne.
Premier skrytykował przy tym prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz (PO) za brak reakcji w czasie protestów pielęgniarek pod jego kancelarią.
„Tu mieliśmy do czynienia z jakimś niebywałym pokazem nieodpowiedzialności pani Gronkiewicz-Waltz, która zezwalała na tego rodzaju praktyki” - ocenił premier Jarosław Kaczyński.
Jego zdaniem, „osoby o takim poziomie nieodpowiedzialności” (jak Groniewicz-Waltz) nie powinny pełnić funkcji publicznych. „Można być w opozycji, ale jednak pewien poziom odpowiedzialności jest konieczny” - zaznaczył.