„Warszawskie Pole Mokotowskie ma właśnie się zmniejszyć o prawie 4 hektary!” - zaalarmowała Miejskiego Reportera mieszkanka Mokotowa Oliwia Malinowska. Zwróciła uwagę na pracujących w parku geodetów i ustaliła, że nowy prywatny właściciel terenu próbuje ogrodzić swoją działkę. „Takie plany rzeczywiście były, ale nie zgodziliśmy się na nie” - uspokajają urzędnicy. Pomysły przekreśliła sama prezydent. To jednak mieszkańców nie uspokaja. Domagają się uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego terenu.
Sprawa sięga 2005 roku, kiedy sporny teren kupiła prywatna osoba. Wcześniej należał on do Agencji Mienia Wojskowego - ta przekazała go za 16 milionów powołanej przez siebie spółce, żeby sprzedać go dalej. Spółka długo szukała nabywcy - znalazła właśnie 4 lata temu.
Mieszkańcy: zrobią tam osiedle!
„Przecież nowy właściciel nie kupił kawałka parku, żeby wyprowadzać swojego psa!” - denerwują się mieszkańcy. Niepokoją się, że jeśli już zdecydował się wyłożyć pieniądze, to po to, by mu się zwróciły. Dlatego tak bardzo zaniepokoili ich geodeci, którzy pod koniec ubiegłego tygodnia pojawili się na Polu Mokotowskim:
„Słyszeliśmy od geodety, który mierzył teren, że działka ma być ogrodzona i że wybudują osiedle” - tłumaczył jeden z mieszkańców ul. Boboli Miejskiemu Reporterowi. „Nagłośnijcie to w mediach, żebyśmy nie stanęli przed faktem dokonanym” - domagali się.
Urzędnicy: nikt tam nic nie zbuduje
„Nie będzie żadnego grodzenia. Nie zgodziliśmy się na to” - zapewniają jednak urzędnicy. „Deweloper nie może nic na tym terenie postawić” - zapewnia Eliza Pankratiew-Lachowska z biura architektury i budownictwa Mokotowa: „Nie zostało wydane żadne pozwolenie na budowę na ten teren. Prowadzone jest co prawda postępowanie na wydanie warunków zabudowy dla zabudowy mieszkaniowej, ale jest zawieszone. Nie zostały spełnione wymogi formalne”.
Okazuje się jednak, że postępowanie wciąż jest w toku. Inwestor złożył korektę do wniosku - zmniejszył kubaturę budynków tak, by nie inwestycji nie objął obowiązek zdobycia decyzji środowiskowej. Biuro architektury czeka na opinię biura ochrony środowiska na temat poprawionego wniosku, procedura nie jest więc wstrzymana.
„No właśnie! Wystąpił o warunki zabudowy, więc chce budować” - zwracają uwagę mieszkańcy. „Żeby sprawa została rozstrzygnięta trzeba uchwalić plan zagospodarowania przestrzennego. On istnieje ale nie jest zatwierdzony”.
„Czekamy, aż ten plan zostanie uchwalony” - przyznaje rzecznik dzielnicy Mokotów Jacek Dzierżanowski. „Wtedy już żaden inwestor nie wejdzie na Pole”.
Plan jest gotowy do uchwalenia od roku. Nie został jednak poddany pod głosowanie w radzie miasta, bo w między czasie zmieniły się przepisy dotyczące uzgodnień środowiskowych i procedura planistyczna utknęła w martwym punkcie. W środę sytuacją wokół Pola Mokotowskiego ma się zająć Rada Architektury przy prezydencie Warszawy.
Prezydent: nie wolno budować
Póki plan nie zostanie zatwierdzony mieszkańców może na razie uspokajać zdecydowane stanowisko ratusza. Po tym, jak właściciel nie dostał zgody na ogrodzenie terenu, na jego prośbę interpelowała u prezydent radna Agnieszka Kuncewicz. Odpowiedź, którą dostała od Hanny Gronkiewicz-Waltz była jednoznaczna:
„Z historycznych uwarunkowań wynika, że przedmiotowy teren [...] jest integralną częścią założenia parkowego Pola Mokotowskie, nazwanego Park im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. (...) Decyzja o warunkach zabudowy nie może zostać wydana. Przedmiotowa nieruchomość w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego posiada przeznaczenie użytków „Bz” - tereny rekreacyjno-wypoczynkowe” - podsumowuje swoją odpowiedź prezydent.