Piotr Grzymowicz (PSL) i Krzysztof Krukowski (PO), którzy zmierzą się 1 marca w drugiej turze wyborów na prezydenta Olsztyna zapowiadają intensywną kampanię wyborczą i merytoryczną walkę o wyborców.
Grzymowicz i Krukowski zdobyli w niedzielnych wyborach kolejno 39,22 proc. i 28,33 proc. Frekwencja wyniosła 26,94 proc. Ponieważ żaden z kandydatów nie zdobył ponad pięćdziesięciu procent głosów, 1 marca odbędzie się ponowne głosowanie.
Grzymowicz - były wiceprezydent Olsztyna odpowiedzialny za inwestycje - powiedział PAP w poniedziałek, że cieszy się z liczby głosów, które otrzymał.
„Nie zamierzam się jednak napawać tym wynikiem tylko ruszam do dalszej pracy: będę się spotykał z ludźmi, przekonywał ich do mojego programu i do mnie. Chcę wygrać drugą turę wyborów i szybko ruszyć do pracy, bo Olsztyn - zwłaszcza w sferze gospodarczej - jest bardzo zaniedbany i wymaga naprawdę szybkich działań” - powiedział Grzymowicz.
Podkreślił, że szanuje swego konkurenta z PO, ale ocenia, że Olsztyn jest w takim stanie, iż nie ma teraz czasu na naukę tego, jak ratusz funkcjonuje.
„Teraz trzeba szybko i zdecydowanie działać” - dodał.
Z kolei Krukowski w rozmowie z PAP podkreślił, że jego założeniem było wejście do drugiej tury wyborów i to się spełniło.
„Teraz moja kampania będzie się koncentrowała na tym, by namówić ludzi - zwłaszcza młodych - do pójścia na wybory, do głosowania, ponieważ frekwencja niedzielnych wyborów nie była zachwycająca” - powiedział kandydat PO.
Zdaniem obydwu kandydatów największym przegranym jest b. senator Jerzy Szmit (PiS), który zajął trzecie miejsce zdobywając 19,01 proc. głosów.
Szmit po raz trzeci nieskutecznie startował w wyborach na prezydenta Olsztyna.
Kandydat PiS powiedział w rozmowie z PAP, że poparcie jakie uzyskał w niedzielnych wyborach było zgodne z jego oczekiwaniami, bo jest na poziomie poparcia dla PiS w Olsztynie.
„Walczyliśmy o lepszy wynik, ale taki jaki uzyskaliśmy, przyjmujemy z pokorą. Dla miasta Olsztyna warto startować” - powiedział Szmit. Dodał, że wyborcy powinni bacznie przyglądać się dwóm kandydatom, którzy spotkają się w drugiej turze, a zwycięzcę rozliczyć potem z obietnic. Na razie nie wskazał, na którego z dwóch kandydatów powinni zagłosować jego wyborcy.