Warszawski Park Świętokrzyski najprawdopodobniej przestanie istnieć. Dla prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz ważniejsze od zieleni są beton oraz biurowce i apartamentowce.
Śródmieście stolicy wciąż nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, nie ma go zresztą cała Warszawa. Bez planu nie da się w ogóle prowadzić gospodarki w mieście. Nie można nic nie tylko wybudować, ale i wyremontować, poszerzać jezdni, ciągnąć metra. Powstały więc tzw. miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które umożliwiają wyżej wymienione czynności.
W ostatniej kampanii wyborczej do samorządu Platforma Obywatelska ustami swojej kandydatki na fotel prezydenta miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz deklarowała, że sprawę uporządkowania planów przestrzennego zagospodarowania miasta będzie traktować priorytetowo.
„Zielone płuca” niepotrzebne obietnica, a właściwie deklaracja wyborcza, okazała się płonna. Ponoć prace nad planem zagospodarowania przestrzennego stolicy trwają i w dodatku są „wytężone”, a nawet „zaawansowane”, ale przeciętny warszawiak dowiedzieć się może o tym wyłącznie z wypowiedzi wysokich urzędników Ratusza.
Ratusz posługuje się miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego otoczenia Pałacu Kultury i Nauki z 9 marca 2006 r., a więc z okresu, gdy stolicą rządził PiS, a prezydentem miasta był Lech Kaczyński. 12 lipca 2007 r., już po przejęciu władzy przez PO, Rada m. st. Warszawy zapisy planu zmieniła, przyjmując uchwałę „o przystąpieniu do sporządzenia planu w rejonie Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie”. I plany ruszyły z miejsca!
Z wypowiedzi publicznych prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wynika, że w ścisłym centrum stolicy (zabudowa wokół Pałacu Kultury plus tzw. Ściana Wschodnia) chciałaby ona widzieć wysokościowce w stylu amerykańskich „drapaczy chmur" wypełnione biurowcami i „apartamentowcami". „Nie ma powodu, żeby centrum Warszawy nie miało przypominać nowojorskiego Manhattanu” - mówiła podczas forum z warszawiakami zorganizowanym w auli Collegium Civitas (Pałac Kultury) w pierwszym roku swojej prezydentury.
Ostatnio, już po wyjściu na jaw planów likwidacji parku Śródmiejskiego, oznajmiła zaś, że jest to zbyt wartościowy teren, by znajdowała się tam zieleń. Dziwnym trafem - mieszkańcy tego „wizjonerstwa” nie chcą zaakceptować... Zapewne nie dorośli...
Buldożery na park!
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla ulic zawierających się w kwartale Emilii Plater, Świętokrzyska, Marszałkowska, al. Jerozolimskie, w środku których znajduje się Pałac Kultury otoczony parkiem Świętokrzyskim przewiduje możliwość zabudowy, konkretnie wstawienie jednego budynku „wgryzającego się w park" na powierzchni 25 m2, licząc od jego brzegu i o wysokości do 8 pięter, od strony Emilii Plater. Możliwość tę natychmiast podchwyciła prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Podchwyciła i odpowiednio zinterpretowała. Dziś na oferenta czeka działka przy Emilii Plater o powierzchni 30 metrów kwadratowych, na których będzie można wystawić biurowiec lub apartamentowiec liczący sobie przynajmniej 30 pięter. Pani prezydent i niektórzy jej zastępcy mają bowiem prawo uzupełniać i modyfikować miejscowe plany zagospodarowania terenu, więc czemu nie mieliby z tego prawa nie skorzystać. Nie powstrzymuje ich fakt, że bogaty w starodrzew, liczący sobie 50 lat park świętokrzyski, to jedyne „zielone płuca” dla ścisłego centrum stolicy, a praktyka wskazuje, że trudno powstrzymać sprzedaż gruntów w atrakcyjnym miejscu.
Mieszkańcy wspomnianego kwartału niemal natychmiast po ujawnieniu w prasie zamiarów Ratusza zawiązali stowarzyszenie obrońców parku, a na stronie internetowej, uruchomionej w tym celu przez dziennik „Życie Warszawy”, pojawia się dziennie ok. 300 wpisów.
Odpowiedzi bez odpowiedzi Radni klubów PiS, zarówno Rady Warszawy, jak i dzielnicy Śródmieście, zwrócili się do wojewódzkiego konserwatora zabytków o wpisanie parku Świętokrzyskiego do rejestru zabytków. Zgodnie bowiem z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami szczególną ochroną winno się otaczać enklawy zieleni, zwłaszcza zaś te wieloletnie. W rejestr zabytków wpisane są wszystkie parki warszawskie, z wyjątkiem parku Świętokrzyskiego i parku przy ul. Ludnej. To ewidentne zaniedbanie może kosztować warszawiaków utratę „zielonych płuc”, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę deweloperskie zapędy pani prezydent. Wpis do rejestru zabytków to jedyny ratunek dla parku, gdyż każdy wykonany przez władze miejskie ruch na tym terenie będzie wymagał zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Dziennikarz „Naszej Polski” próbował w Biurze Architektury i Planowania Przestrzennego uzyskać odpowiedź na pytanie, czy jakakolwiek spółka lub firma zwróciła się do tej instytucji z prośbą o sporządzenie planu przestrzennego dla fragmentu parku Świętokrzyskiego od ul. E. Plater. Odpowiedzi odmówiono mu i nie dopuszczono go do żadnego wyższego rangą urzędnika Biura. W „drodze wyjątku” - gdy powołaliśmy się m.in. na prasowe, przyjęto pytania na piśmie. Odpowiedzi, jakie otrzymaliśmy, ograniczyły się wyłącznie do podania informacji „technicznych”, dotyczących numerów uchwał, ich nazw czy sposobu oprotestowania inwestycji. Nie dowiedzieliśmy się jednak, np. czy planowana likwidacja parku jest wypełnieniem zobowiązań wyborczych PO.
Tajemniczy pozostał także inwestor, a jak się mówi wśród urzędników municypalnych: odpowiedź na to pytanie należy do najbardziej strzeżonych tajemnic pani prezydent.
Kaja Bogomilska