Olsztyn. Radni chętnie poszerzają horyzonty poza granicami kraju
Olsztyńscy radni, przede wszystkim ci związani z Platformą Obywatelską, bardzo lubią zagraniczne podróże.
W samych podróżach nie ma oczywiście nic złego, bo, jak powszechnie wiadomo, kształcą. Szkoda tylko, że za tę chęć poznawania świata płacą podatnicy.
Najchętniej podróżującą za publiczne pieniądze radną jest Ewa Zakrzewska z Platformy Obywatelskiej. Od początku kadencji była we włoskiej Perugii, duńskim Aalborgu, szwedzkim Halmstad i w Berlinie. W stolicy Niemiec uczestniczyła w targach turystycznych, a towarzyszyli jej klubowi koledzy - radny Jan Tandyrak i radna Joanna Misiewicz.
Aktywnością godną prawdziwego obieżyświata imponuje kolejny radny PO Łukasz Łukaszewski. Oprócz licznych delegacji krajowych, na które jeździ przeważnie prywatnym samochodem, radny poświęca sporo swojego czasu na wyjazdy zagraniczne. Był na przykład Wiedniu na konferencji „Zarządzanie odpadami komunalnymi”. Choć akurat w tym przypadku jednak koszty były refundowane z jednego z unijnych programów. Na tę samą konferencję pojechał też Marian Zdunek, wtedy członek koalicyjnego klubu „Po prostu Olsztyn”, i Andrzej Szóstek z PO.
To nie turystyka, tylko ciężka praca
„Trzeba było zobaczyć, w jakich warunkach tam jechaliśmy. Mieliśmy wynajętego busa, w którym było zimno, a przez nieszczelne drzwi dostawał się śnieg” - wspomina niewygody podróży Łukasz Łukaszewski.
W znacznie lepszych warunkach Łukaszewski dotarł za to do francuskiego Bordeaux, gdzie towarzyszyła mu była już radna Platformy Obywatelskiej Elżbieta Fabisiak. Na miejsce przylecieli samolotem. Radni sprawdzali, czy jeden z tamtejszych zakładów rzeczywiście stosuje rewolucyjną technologię utylizacji odpadów. „Byliśmy namawiani do tej technologii, ale na miejscu, we Francji okazało się, że to żadna rewelacja. Warto było wydać trochę pieniędzy, żeby nie zmarnować ogromnej kwoty” - tłumaczy Łukaszewski.
Łukaszewski zwiedzał też spalarnię odpadów w czeskim Libercu. Towarzyszyli mu Marian Zdunek i Halina Ciunel z PO.
„To nie są wyjazdy turystyczne, a ciężka praca. Koszty, które z tytułu naszych wyjazdów ponosi ratusz, nie są wysokie. Do wyjazdów zachęcaliśmy wszystkich radnych” - zapewnia radny Łukasz Łukaszewski.
Przełożenia nie ma, ale to nic złego
Grzegorz Smoliński, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości w olsztyńskiej radzie miasta, potwierdza, że Łukaszewski zachęcał ich do wojaży. „Rzeczywiście, dostawaliśmy propozycje wyjazdowe. Zdecydowanie jednak odmawialiśmy. To bardzo szlachetne, że radni chcą poszerzać horyzonty myślowe, ale należałoby jeszcze spojrzeć na efekty tych wyjazdów. Ja takich nie widzę” - przekonuje Smoliński.
Przewodniczący rady miasta Zbigniew Dąbkowski: „Bo rzeczywiście nie ma bezpośredniego przełożenia zagranicznych wyjazdów na pracę w radzie. Uważam jednak, że nie dzieje się nic złego, że radni chcą wyjeżdżać i zapoznawać się z rozwiązaniami funkcjonującymi w innych krajach. Przeglądałem zestawienie kosztów delegacji. W skali całego miasta nie są to duże pieniądze” - podkreśla.
Adam Pietrzak