Rada Warszawy zadecyduje w czwartek, czy objąć mokotowski odcinek skarpy ochroną. Jeden z najcenniejszych parków w stolicy może zostać uratowany przed zakusami deweloperów
Skarpa Warszawska to dom dla setek gatunków zwierząt i roślin. „Wiele z nich objętych jest ochroną, na przykład sowy” - mówi Agnieszka Saniewska ze Stowarzyszenia Ochrony Skarpy Warszawskiej (SOSW). „Park między Królikarnią a ul. Idzikowskiego to także ulubione miejsce spacerów mieszkańców Mokotowa.”
Bloki zamiast zieleni?
Od kilku lat skarpa jest jednak nieustannie zagrożona. Do 2003 r. była objęta planem zagospodarowania przestrzennego, który zakazywał tam budów. Gdy plan się zdezaktualizował, do miasta zaczęli zgłaszać się chętni zainteresowani zabudową atrakcyjnego terenu (mkw. starego mieszkania w wielkiej płycie kosztuje w tej okolicy ok. 8 tys. zł).
W 2004 r. o wydanie warunków zabudowy skarpy wystąpił do miasta Tomasz Kokczyński, właściciel firmy budowlanej z Konstancina. Dwa lata później to samo zrobiła spółka konsultingowa Wadeco. Firma chciała postawić tam cztery pięciopiętrowe apartamentowce z dwoma kondygnacjami podziemnego garażu.
Protesty okolicznych mieszkańców zablokowały jednak obie planowane inwestycje.
„Do tej pory wciąż jednak nie ma gwarancji, że pewnego dnia ktoś nie dostanie pozwolenia na budowę w okolicy skarpy. Stawianie czegoś u jej szczytu groziłoby katastrofą ekologiczną, a także stworzyłoby zagrożenie dla już istniejących w okolicy bloków, bo skarpa mogłaby po prostu się osunąć. Dlatego decyzja Rady Miasta jest tak ważna” - przekonuje Saniewska.
Mokotów chce parku
Członkowie SOSW zyskali już poparcie rady Mokotowa. Dzielnicowi rajcy w styczniu uchwalili projekt utworzenia na skarpie zespołu przyrodniczo-krajobrazowego.
„Taki pomysł powinien pojawić się znacznie wcześniej. Dobrze, że do tej pory Arkadia uniknęła zabudowania. Ten obszar ma dla naszej dzielnicy tak wielką wartość rekreacyjną i przyrodniczą, że uchwałę podjęliśmy jednogłośnie” - mówi Maciej Raś (SLD), przewodniczący rady Mokotowa.
Aby projekt został zrealizowany, muszą go zaakceptować radni Warszawy. Jeśli na najbliższym, czwartkowym posiedzeniu podejmą oni uchwałę o utworzeniu zespołu, już nigdy nie będzie można zbudować tam bloków.
Jakie są szanse na powodzenie przedsięwzięcia?
„Myślę, że bardzo duże. Sam będę głosował za. To ważne, by w mieście były zielone miejsca, w których można odpoczywać” - przekonuje radny Adam Kwiatkowski (PiS), przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska.
Z tą opinią zgadza się wiceprzewodniczący Rady Miasta Marek Rojszyk (SLD).
„Będę też namawiał innych radnych, by także poparli projekt” - deklaruje.
Czwartkowemu głosowaniu będą przyglądać się członkowie SOSW. „Mamy nadzieję, że wreszcie uda się doprowadzić sprawę do końca” - mówi Agnieszka Saniewska.
Anna Wittenberg
Komentarz radnego Rady Miasta Stołecznego Warszawy Jacka Cieślikowskiego
„W mieście brak jest terenów zielonych, miejsc, w których można spacerować by nie trzeba było wyjeżdżać poza Warszawę. Każde takie miejsce jest na wagę złota dla mieszkańców Warszawy. Jednocześnie, zawsze trzeba uwzględniać interes społeczny i oczekiwania właścicieli danego terenu.”