Aktualności

Dni Radomia - moc atrakcji

11.06.2008 • źródło: Echo Dnia Radom

Zabawy, koncerty i wystawy towarzyszyły Dniom Radomia. Była też okazja do sprawdzenia się w pisaniu.

Justyna Sułek zajęła pierwsze miejsce w zakończonym w sobotę III Otwartym Konkursie o tytuł Radomskiego Mistrza Polskiej Ortografii.

Zwyciężczynią jest tegoroczną maturzystką. Za zajęcie pierwszego miejsca otrzymała kamerę cyfrową z rąk prezydenta Radomia Andrzeja Kosztowniaka.

WCZESNOCZERWCOWY UPAŁ

Dyktando rozpoczęło się w sali koncertowej Urzędu Miejskiego. Do pisania zasiadło 107 osób. Tym razem zabrakło znanych osobistości z Radomia, ale jednym z uczestników dyktanda był ksiądz Wojciech Rudkowski, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Radomiu.

„Już od dawna nie pisałem ręcznie, gdyż zwykle korespondencję przygotowuję w komputerze. Wtedy nawet nie zastanawiam się nad błędami, bo sam komputer poprawia ewentualne wpadki” - powiedział kapłan.

Piszących oceniało jury w składzie: profesor dr hab. Andrzej Markowski, Anna Skubisz i Elżbieta Zawodnik. Treść dyktanda pod tytułem „Wczesnoczerwcowy upał w Skarżysku-Kamiennej” przygotował profesor.

Po południu zaś, na radomskim deptaku pod fontannami ogłoszono zwycięzców. Pierwsze miejsce zajęła Justyna Sułek, drugie Aleksandra Kaczor, a trzecie - Katarzyna Kwiecień. Wyróżnieni: Elżbieta Pijanowska, Michał Dzierzak, Marta Matasek.

ZAGRAŁY ORKIESTRY

Rozdanie nagród za dyktando odbyło się w czasie, gdy na deptaku mieszkańcy miasta zeszli się, by obejrzeć i wysłuchać koncert orkiestr dętych. Nagle pod fontannami zrobiło się kolorowo, bo na plac weszły zespoły z Bułgarii, Rosji, Litwy, Polski i Ukrainy.

Niemałego wyczynu dokonał Zdzisław Włodarski, dyrektor Zespołu Szkół Muzycznych imienia Oskara Kolberga w Radomiu. Zebrał wszystkie orkiestry pod jedną batutę i cała ta międzynarodowa ekipa odegrała fantastycznie utwór „Orkiestry dęte”. Udaną próbę orkiestr nagrodził zebrany tłum gromkimi brawami.

Potem już radomian cieszyły występy poszczególnych zespołów. Koncerty trwały do późnego popołudnia.

Antoni Sokołowski