Jakie czynniki samorząd terytorialny musi wziąć pod uwagę przy staraniach o przejęcie dworców kolejowych? Jak godzone są interesy jednostek samorządu terytorialnego z interesami Polskich Kolei Państwowych w procesie przekazywania dworców i gruntów kolejowych?
Gmina, przejmując dworzec w wieloletnią dzierżawę, musi uwzględniać kilka czynników, a w tym szczególnie: ekonomię (ile zyska lub straci), względy społeczne (groźba utraty określonej funkcji lub możliwość jej stworzenia - np. poczekalni, świetlicy itp.) i chęć poprawy wizerunku danego miejsca. Bogatsze gminy pewnie zdecydują się na przejęcie dworców w proponowaną wieloletnią dzierżawę, pokrywając znaczne koszty remontów lub dopłacając do nich, by poprawić wizerunek miasta. Może się okazać, że tylko gmina jest w stanie ocalić zniszczoną perełkę architektury przed dewastacją, a w konsekwencji wyburzeniem, jak stało się to w wielu miejscach, gdzie małe XIX-wieczne dworce są już jedynie na fotografiach. I tylko gmina jest w stanie skutecznie zabiegać o środki unijne na remonty takich obiektów, ma w tym doświadczenie i spełnia podstawowy warunek - wykorzystania obiektu na cel publiczny. Także gminy znacznie łatwiej mogą pozyskać do współpracy podmioty prywatne, które zainwestują w obiekcie.
Gminy niezamożne muszą się bezwzględnie kierować rachunkiem ekonomicznym. Muszą kalkulować, czy dzierżawiąc dworzec od kolei, znajdą poddzierżawców - przedsiębiorców, którzy zainwestują lub pokryją część kosztów poniesionych przez gminę i opłacą najem. Dlatego najłatwiej przejmować jest od PKP grunty, bo zawsze gmina znajdzie dla nich przeznaczenie lub po odpowiednim przygotowaniu będzie mogła je korzystnie zbyć.
Najchętniej gminy przejęłyby dworce na własność, nie płacąc lub płacąc niewiele. Kolej broni się przed tym. Nowe regulacje prawne są tu niezbędne. PKP musi wyzbywać się majątku zbędnego, chociażby ze względu na kolosalny w skali kraju podatek od nieruchomości. Gminy nie będą mogły jednak liczyć na darowizny, ale będą musiały prowadzić rokowania biznesowe. Żądanie czy też domaganie się od PKP przekazania dworców nie ma sensu - tu musi być wola obu stron, a na dodatek tylko PKP określi, które dworce są docelowe, które powinny być w rezerwie, a których faktycznie mogą się pozbyć już teraz. Gmina zwykle lepiej sprawuje funkcję właścicielską wobec takich rozproszonych obiektów, bo jej działania właścicielskie podlegają podwójnemu lokalnemu nadzorowi społecznemu - bieżącemu i wyborczemu.
Obecnie jest o wiele lepiej niż w I kadencji samorządów gminnych, gdy nie mogliśmy żadnego terenu kupić od PKP, bo wszystko było cenne i niezbędne. Dziś kupujemy zbędne dla PKP grunty za należności podatkowe i korzystają z tego obie strony - kolej pozbywa się zbędnych gruntów i pozbywa się obciążeń.
W naszym mieście, niestety, nie stać nas na ponoszenie kosztów dzierżawy dworca (remontu i utrzymania części obiektu, niemałą część pozostawiając na funkcje kolejowe i pozbywając się wpływów z podatku od nieruchomości), który może nie przynieść zysków. Z kolei PKP nie chce się pozbyć dworca w Łapach, bo bardzo wielu pasażerów z niego korzysta, m.in. ze względu na ważną trasę Białystok-Warszawa. Musimy zatem znaleźć złoty środek, aby dworzec, który obecnie jest w bardzo złym stanie, dalej nie niszczał.
Roman Czepe
Burmistrz Łap