Komisja rewizyjna Rady Miejskiej Wałbrzycha sprawdziła, ile pieniędzy z budżetu gminy przeznaczono na szkolenia i delegacje urzędników magistratu. Okazało się, że w minionym roku było to ponad 31 tysięcy złotych.
Niby nie aż tak dużo, ale rajców zaintrygowało, że ponad 13 tys. zł wydano na delegacje tylko dwóch urzędniczek. Chodziło o dwutygodniowy wyjazd na Europejski Uniwersytet Letni do angielskiego Birmingham.
„Szkolenia urzędników w Anglii miały miejsce już za kadencji poprzednich władz miejskich. Dlatego nie widzę w nich nic nadzwyczajnego” - wyjaśnia Piotr Kruczkowski, prezydent Wałbrzycha. „Uważam, że są niezbędne dla podnoszenia kwalifikacji pracowników, na przykład w sprawie pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej i doskonalenia znajomości języka angielskiego”.
Prezydent dodał, że zamierza kontynuować szkolenia urzędników w Anglii. To wyjaśnienie zostało przyjęte przez radnych ze zrozumieniem. Nie podoba im się jednak dobór osób biorących udział w szkoleniach.
„Rozumiem, że do Birmingham wysłano panią Magdalenę Kocur, sekretarza gminy. Nie znajduję jednak wytłumaczenia, dlaczego była tam pani Anna Żabska, asystentka prezydenta” - mówi Alicja Rosiak, radna klubu LiD. „A za jej dwutygodniowy pobyt w Birmingham zapłacono z miejskiej kasy 6634,18 zł.”.
Dla porównania radna wskazała, że na szkolenia pracowników wydziału infrastruktury wydano nieco ponad 4 tys. zł. Tymczasem w wieloletnim programie gospodarowania zasobem mieszkaniowym gminy, jednym z najważniejszych punktów jest podnoszenie kwalifikacji osób pełniących nadzór nad tym majątkiem.
Radnych zbulwersowała również delegacja Piotra Sosińskiego. Wiceprezydent Wałbrzycha pojechał na koszt gminy do Częstochowy, na zakończenie pieszej pielgrzymki diecezji świdnickiej. Wiceprezydent wyjaśnił, że skorzystał z zaproszenia organizatorów i reprezentował gminę Wałbrzych. Podobnie jak zastępca prezydenta Świdnicy i burmistrz Ząbkowic Śląskich. Tymczasem rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świdnicy poinformował nas, że nikt z władz nie brał udziału w uroczystości na Jasnej Górze.
Sprawę skomentował również burmistrz Ząbkowic Śląskich. „Wziąłem urlop i pojechałem do Częstochowy na koszt własny” - wyjaśnia Krzysztof Kotowicz. Nieuzasadnione delegacje urzędników nie są wyłącznie wałbrzyską specjalnością. W ubiegłym roku radni z Bogatyni pojechali na szkolenia aż do Zakopanego. Choć mieli blisko Karkonosze, dobre pensjonaty i hotele, pokonali ponad 500 km, by w luksusowych warunkach uczyć się o obowiązkach radnego i o możliwości pozyskania dotacji z Unii Europejskiej. Radni mieszkali w luksusowym hotelu Sabała na Krupówkach (doba kosztuje 490 zł). Hotel ma basen, saunę i solarium.
Trzydniowa wycieczka, nazwana szkoleniem, kosztowała 30 tys. zł. Pieniądze te wydano z miejskiej kasy. Możliwe, że ostateczny rachunek za tę eskapadę wystawią im mieszkańcy gminy podczas najbliższych wyborów.
Artur Szałkowski