Kilkudziesięciu warszawiaków bezszkutecznie oczekiwało na nadzwyczajną sesję. Jedni przyszli podziękować radnym, inni dopytać o dalsze plany. Radni PiS, którzy zwołali nadzywaczajną sesję Rady Warszawy w sprawie służby zdrowia, przygotowywali się wczoraj doostrej walki. Najcięższe działa mieli wytoczyć przeciw urzędnikom zajmującym się wmieście szpitalami. Miały paść zarzuty o niekompetencji, niewywiązywaniu się z wyborczych obietnic i marnowaniu publicznych pieniędzy.
Dyrektorzy przyszli sami
Do dyskusji jednak nie doszło. Powód? Na sesję nie stawiło się nawet 30 rajców, atylu potrzeba do kworum i otwarcia posiedzenia. Doliczono się 14 radnych PiS i siedmiu z koalicji PO i LiD.
„Już dzień wcześniej większości radnych nie było na zebraniu naszego klubu z powodu choroby” - usprawiedliwiała kolegów Ewa Malinowska-Grupińska, przewodnicząca Rady. Radni PiS stwierdzili jednak, że koalicja celowo zbojkotowała sesję. „To próba zakneblowania opozycji” - powiedział Tomasz Zdzikot (PiS).
Na sali pojawili się za to niemal wszyscy dyrektorzy stołecznych szpitali.
„Polecenie przyjścia otrzymali od Elżbiety Wierzchowskiej, dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej” - stwierdził Zbigniew Cierpisz (PiS). „Na specjalnym spotkaniu zostały rozpisane role tak, aby było wiadomo, kto kogo ma bronić.”
„To bzdura” - oburzyła się Wierzchowska. „Poinformowałam dyrektorów o sesji. PiS chciał rozmawiać o służbie zdrowia wmieście, więc na takiej sesji powinni być wszyscy.”
Rodzice: zlekceważyli nas
Radni PiS twierdzą, że przyszli nie tylko krytykować rządzącą koalicję. „Chcieliśmy podziękować przedstawicielom Biura Edukacji za zmianę zasady rekrutacji do przedszkoli. To umożliwi przyjmowanie do placówek także 2,5-latków” - mówi Maciej Maciejowski (PiS).
Dlatego na sesję przyszło kilkudziesięciu rodziców przedszkolaków. Część z nich chciała jeszcze zadać pytania.
„Nie wiemy, jakie są kryteria w ustawianiu list rankingowych decydujących o miejscu w placówce” - powiedziała nam Katarzyna Tańska, matka trzyletniego Tymona.
„Chciałam usłyszeć, jak władze chcą rozwiązać problem braku miejsc w przedszkolach” - mówi Anna Olkowicz z Bemowa, matka dwuletniego Mateuszka.
Po nieudanej próbie rozpoczęcia sesji nie kryli oburzenia: „Zlekceważyli nas” - powiedziała Anna Olkowicz. „Po raz kolejny nie przejmują się mieszkańcami” - oceniła pielęgniarka ze Szpitala Praskiego. „Liczyłam, że dowiem się, co ratusz chce zrobić z moją lecznicą.”
Agnieszka Sijka, Marek Kozubal