Odwoływanie radnej Branic, która naruszyła ustawę antykorupcyjną, trwa od roku i nie może się zakończyć. Wiceprzewodniczący rady miasta Głubczyc złożył mandat dopiero wtedy, gdy media ujawniły, że ma na koncie wyrok.
Jeszcze nie wiadomo, jak zachowa się przyłapany na jeździe po pijaku wiceszef rady w Praszce. Samorządowcy próbują omijać dyscyplinujące ich przepisy. Prawo stawiające określone wymogi działaczom samorządowym robi się coraz surowsze. Na początku lat 90. głośno było ówczesnym burmistrzu Strzelec Opolskich, który zasiadł za kółkiem po alkoholu, ale stołek zachował, bo radni nie chcieli tracić dobrego gospodarza. Dziś, niezależnie od woli radnych, nie mógłby nawet ponownie kandydować.
Samorządowcy próbują jednak kontestować przepisy. Rada Gminy Branice zlekceważyła wniosek wojewody o wygaszenie mandatu radnej, która prowadziła działalność gospodarczą na majątku gminy. Gdy wojewoda wydał w tej sprawie zarządzenie zastępcze, radni zaskarżyli je do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. 13 marca WSA przyznał rację wojewodzie. „Gdy dotrze do nas wyrok, poinformujemy delegaturą biura wyborczego o konieczności ogłoszenia wyborów uzupełniających” - mówi rzecznik wojewody Kordian Michalak.
„Czemu zaskarżyliśmy decyzję wojewody? Dla zasady” - tłumaczy przewodniczący branickiej rady Władysław Lenartowicz. „Uważamy, że ustawodawca powinien zmienić prawo. Niech mandat odbiera wojewoda, a nie koledzy radni” - dodaje.
Nie wiadomo, jak potoczy się sprawa Jerzego R., byłego burmistrza Praszki a obecnie wiceprzewodniczącego miejscowej Rady Miasta. Został złapany, gdy jechał samochodem mając we krwi 1,5 promila alkoholu. Policja nie przedstawiła mu jeszcze formalnych zarzutów, bo jest na zwolnieniu lekarskim (trafił w końcu do szpitala z powodu niewydolności nerek). Miejscowi urzędnicy twierdzą nieoficjalnie, że R., samorządowiec z ogromnym doświadczeniem, nie złoży mandatu i będzie się bronił do końca. A warunkiem utraty mandatu jest dopiero prawomocny wyrok.
Takie uniki mogą być skuteczne. Urzędujący wójt z pobliskiej Ciasnej w woj.śląskim przez półtora roku nie stawiał się na wezwania prokuratury, która nie mogła go przez to zapoznać z materiałami śledztwa. Wójt cały czas przesyłał zwolnienia lekarskie i w ten sposób doczekał bez wyroku do końca kadencji.
Marek Świercz