Uczelnie będą mogły prowadzić maksymalnie 60 proc. zajęć przez internet. Tak wynika z przygotowanego przez resort nauki projektu nowelizacji rozporządzenia w sprawie kształcenia na odległość.
Obecnie przez internet może odbywać się 80 proc. zajęć w uczelniach posiadających prawo nadawania stopnia doktora habilitowanego, 60 proc. w szkołach, które mają prawo do nadawania tytułu doktora i 40 proc. w pozostałych. W praktyce tylko renomowane uczelnie mogą prowadzić pełne studia on-line. Pozostałe w swojej siedzibie muszą zorganizować od 40 proc. do 60 proc. zajęć.
„Posiadanie przez uczelnię uprawnień do nadawania stopni naukowych w przypadku kształcenia na odległość nie ma znaczenia. Dlatego ustaliliśmy te proporcje na jednym poziomie” - mówi Barbara Kudrydzka, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Zgodnie z nią, 60 proc. ogólnej liczby zajęć dydaktycznych, z wyłączeniem zajęć praktycznych i dydaktycznych, na każdej uczelni będzie mogło odbywać się przez internet. Marcin Dąbrowski, prezes Stowarzyszenia E-learningu Akademickiego (SEA), podkreśla, że jest to krok w dobrym kierunku, bo zrówna w prawach wszystkie uczelnie. Eksperci dodają jednak, że proponowana zmiana jest za mała. Krzysztof Pawłowski, były rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu uważa, że resort nadal nie rozumie, czym i dla kogo są studia przez internet. Wyjaśnia, że mają one sens, gdy większość zajęć odbywa się zdalnie.
Nowelizacja rozporządzenia może doprowadzić do takiego zmniejszenia liczby zajęć prowadzonych na odległość, że e-studia przestaną być atrakcyjne dla uczelni i studentów.
Dzięki pełnym studiom e-learningowym oferta szkół wyższych mogłaby być osiągalna dla osób mieszkających z dala od ośrodków akademickich, także za granicą.
Piotr Bołtuć, profesor na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Illinois w Springfield, wyjaśnia, że w USA 2,3 tys. uczelni, czyli ok. 53 proc., traktuje e-learning jako część normalnego procesu edukacyjnego.
Dlatego SEA proponuje, aby o tym, jaki procent zajęć może odbywać się w świecie wirtualnym, a jaki - w realnym decydowały senaty uczelni. Z kolei Rada Główna Szkolnictwa Wyższego, a także Konferencja Rektorów Szkół Polskich oparłaby przepis umożliwiający wszystkim szkołom prowadzenie 75 proc. lub 80 proc. zajęć przez internet. Jednak Państwowa Komisja Akredytacyjna pozytywnie zaopiniowała projekt nowelizacji rozporządzenia.
„Zaznaczam, że to dopiero projekt, który skierowaliśmy do konsultacji społecznych” - podkreśla Barbara Kudrycka. Resort będzi bardzo uważnie przysłuchiwać się ocenom i komentarzom na jego temat. „Jeśli okaże sie, że w opinii zainteresowanych próg powinien wynosić nie 60 a 70 proc., to zapewne uwględnimy ten postulat” - deklaruje Barabra Kudrycka.
Jolanta Góra