Córka wójta Radymna Stanisława Ślęzaka, została w urzędzie gminy kadrową, synowa - specjalistką od podatków, a syn - od akustyki.
Wójt Radymna Stanisław Ślęzak nie kryje, że dał pracę członkom rodziny. Twierdzi, że to dobrzy fachowcy.
Dominacja klik, nepotyzm, tworzenie stanowisk na potrzeby znajomych i zatrudnianie osób bez kwalifikacji. To tylko część zarzutów kierowanych pod adresem wójta gminy Radymno. Posądzany o kumoterstwo Ślęzak nie widzi w tym problemu.
„Miałem wziąć pierwszego lepszego i pilnować go? To są ludzie przygotowani. Bardzo dobrze wykonują swoje obowiązki. Tym ludziom wierzę. Przecież to mnie będą rozliczać za ewentualne potknięcia” - argumentuje swoje decyzje wójt.
Stanowiska dla rodziny
Przeciwnicy Ślęzaka zarzucają mu, że by zatrudnić córkę specjalnie stworzył dla niej stanowisko. Obecnie odpowiada ona za sprawy kadrowe. Synowa wójta zajmowała się dodatkami mieszkaniowymi, teraz rozlicza podatki.
Niedawno gmina przyjęła do pracy syna Ślęzaka. Jest odpowiedzialny za sprawy techniczne, m.in. akustykę na imprezach. Syn wójta prowadzi też sklep i gra w zespole muzycznym.
„Jako dyrektor ośrodka kultury sam zajmowałem się wszystkim. Teraz stworzyli mnóstwo stanowisk. Do prowadzenia świetlic wiejskich przyjęto 12 osób. Mieszkańcy nie mogą patrzeć na trwonienie pieniędzy” - mówi Marian Gil, były dyrektor GOK w Radymnie.
Nie wybiorą go?
Ślęzak przyznaje, że zatrudnienie rodziny może być źle postrzegane przez mieszkańców, ale jego zdaniem zdecydowały kwalifikacje tych ludzi, a nie koneksje. Wójt zaznacza, że nie pełni bezpośredniego nadzoru nad członkami rodziny, a opinie o ich pracy są bardzo dobre.
Mieszkańcy są oburzeni, ale pod nazwiskiem nie chcą komentować postępowania gospodarza gminy.
„Liczymy, że to jego ostatnia kadencja na tym stołku- mówi młody mężczyzna. Ślęzak nie specjalnie przejmuje się takimi opiniami: - Najwyżej mnie nie wybiorą” - kwituje.
Roman Kijanka