Rzecznik Praw Obywatelskich poprosił prezydenta Bielska-Białej o wyjaśnienia w sprawie opłaty, którą magistrat naliczył lokalnej gazecie za przygotowanie informacji o zagranicznych delegacjach urzędników.
O sprawie pisaliśmy przez tygodniem. Bielska gazeta internetowa „Super-Nowa” przygotowywała tekst o podróżach zagranicznych urzędników i radnych. Urzędy miejskie w Bielsku, Katowicach i Częstochowie poprosiła o zestawienia kosztów delegacji od 2005 do sierpnia 2007 r. Prosiła m.in. o imiona i nazwiska delegowanych pracowników, cel wyjazdu, czas jego trwania i środek transportu, koszty przejazdu, noclegu i diet. W Częstochowie i Katowicach gazeta otrzymała komplet informacji bez kłopotu. Bielski urząd miasta wycenił przygotowanie zestawienia na 1,2 tys. zł.
„W interesie miasta patrzymy władzy na ręce. Jesteśmy zarejestrowaną gazetą, a naliczenie opłaty odbieramy jako złośliwość i niebezpieczny precedens” - mówił Krzysztof Oremus, redaktor naczelny Super-Nowej.
Według Tomasza Ficonia, rzecznika bielskiego ratusza, sporządzenie zestawienia wymagało dodatkowej pracy trzech urzędników. Zajęło im to w sumie 35,5 godziny. Magistrat powołał się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Jest w niej zapis, że za informację wymagającą przetworzenia urząd może naliczyć opłatę odpowiadającą kosztom jej przygotowania.
Po naszym tekście sprawą zainteresowało się Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Mirosław Wróblewski, dyrektor zespołu prawa konstytucyjnego i międzynarodowego w biurze rzecznika, wysłał do bielskiego prezydenta pismo z prośbą o informacje, w związku z jakimi czynnościami zażądano od gazety pieniędzy, w jaki sposób zostały one obliczone oraz o udostępnienie kopii korespondencji w tej sprawie.
„To niepokojący sygnał. Udzielanie informacji publicznej co do zasady jest bezpłatne. Nakładanie opłat może wywoływać efekt mrożący. Chcemy się dowiedzieć, czy naliczone koszty były wyssane z palca czy oparte o konkretne wskaźniki” - powiedział „Gazecie” Wróblewski.
Marcin Czyżewski