Afera mieszkaniowa w Szczecinie. Kilka prominentnych osób wykupiło duże mieszkania komunale po atrakcyjnej cenie. Jedną z nich był prezydent Szczecina. To skandal - mówią mieszkańcy Szczecina, którzy od lat starają się o wykup mieszkań. Według Centralnego Biura Antykorupcyjnego na prywatyzacji mieszkań miasto stracił prawie trzy miliony złotych!
„To wszystko jest skorumpowane. Pan prezydent myśli, że ma władzę i wszystko mu można. Podejrzewam, że pewni ludzie, którzy są na stanowiskach pomogli mu sprawić mały prezencik” - mówi Stanisław Majda, mieszkaniec Szczecina.
Szczecin. O aferze wokół promocyjnego wykupu mieszkań komunalnych głośno jest od kilku tygodni. Wszystko za sprawą raportu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. CBA zainteresowało się mieszkaniami z przydziału, które wykupił między innymi obecny prezydent Szczecina, Piotr Krzystek.
„Mieszkanie nabyłem za ponad 31 tysięcy złotych. Wówczas bonifikata była na poziomie 75 proc.” - mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.
„Na dzień dzisiejszy w Szczecinie za 30 tysięcy złotych można kupić garaż. Tylko i wyłącznie garaż” - informuje Tomasz Siwicki z agencji nieruchomości „Świat Nieruchomości”.
„Co najmniej 2 miliony 900 tysięcy złotych straty poniósł Szczecin w wyniku niegospodarności polskich urzędników. Tylko na przestrzeni 4 lat, aż 54 duże atrakcyjne mieszkania bezprawnie sprzedano za ułamek ich wartości nieuprawnionym osobom” - mówi Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA.
Wszystko za sprawą uchwały rady miasta o tzw. Niezbędnych. Kilka prominentnych osób stało się w ten sposób najemcami dużych mieszkań komunalnych. Po paru latach zgodnie z obowiązującym prawem, mieszkania zostały wykupione zaledwie za jedną czwartą wartości.
„To jest dla mnie najbardziej kontrowersyjna sprawa. Jeżeli ktoś był uznany za osobę niezbędną dla miasta i zajmował wysokie stanowisko w urzędzie wojewódzkim, to ja podejrzewam, że gdzieś w tym Szczecinie mieszkał. Nie rozumiem więc, dlaczego dano mu możliwość wykupienia mieszkania na własność” - mówi Marzena Kopacka, przewodnicząca komisji rewizyjnej.
„Najemcą lokalu stałem się w 2000 roku, w wyniku porozumienia zawartego pomiędzy wojewodą zachodniopomorskim, a miastem Szczecin. To porozumienie dotyczyło lokali, które nie mogły być w tamtym czasie przeznaczone do tzw. kolejki mieszkaniowej. Był to lokal o powierzchni powyżej 80 metrów kwadratowych, dlatego był zagospodarowywany w innym trybie” - tłumaczy Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.
Sąsiedzi pana prezydenta nie mają wątpliwości. Większość z nich jest zbulwersowana przebiegiem całej sprawy. I mówią otwarcie, byli równi i równiejsi najemcy mieszkań komunalnych.
„Te same reguły obowiązują każdego mieszkańca zajmującego lokal komunalny w naszym mieście” - zapewnia Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.
Część mieszkańców kamienicy sąsiadującej z mieszkaniem prezydenta od lat stara się o wykup mieszkania.
„Po nagłośnieniu przez CBA wykupu mieszkania przez naszego prezydenta, byliśmy pełni nadziei, że może się ruszy nasze wnioski” - mówi Jan Sienkiel, który od 1998 roku stara się o wykup mieszkania komunalnego.
„Ja mieszkam tu od 1964 r. Zrobiłam cały remont z elektryką, z oknami, wszystko wymieniłam na własny koszt, bo oczywiście nigdy Towarzystwo Budownictwa Społecznego pieniędzy na to nie ma” - dodaje Jadwiga Waleśkiewicz, która od 1993 r. stara się o wykup mieszkania komunalnego.
W rozmowie z nami prezes należącego do miasta Towarzystwa Budownictwa Społecznego „Prawobrzeże”, właściciela mieszkań, twierdzi, że sytuacja prawna tej kamienicy uniemożliwia wykup tych mieszkań. Jak to możliwe, że z innymi mieszkaniami, w tym z mieszkaniem pana prezydenta kłopotów nie było?
„Okazało się, że jedno mieszkanie z tego bloku wchodzi w ten budynek. To uniemożliwia jego kupno, bo zgodnie z polskim prawem działka, na której stoi mieszkanie musi być jednorodna. Ja im nie sprzedam tego, bo nie ma takiej możliwości” - mówi Roman Dudka prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego „Prawobrzeże” w Szczecinie.
Milena Sławińska