Po czwartkowej nieudanej próbie wybrania nowego marszałka województwa z PO inicjatywę w sejmiku przejmuje PiS. Chce zebrać większość dla własnego kandydata.
Czwartkowa sesja zakończyła się porażką PO. Po doprowadzeniu do odwołania własnego marszałka województwa Andrzeja Łosia Platformie nie udało się powołać jego następcy Marka Łapińskiego. W klubie rządzącej samorządem regionu koalicji PO-PSL doszło do buntu.
Piątka radnych Platformy - Ewa Rzewuska, Patryk Wild, Dariusz Stasiak, Eric Alira, a także sam Łoś - odmówiła głosowania za Łapińskim. Nie podobał im się sposób nagłego zmuszenia do dymisji Łosia, zaprotestowali też przeciwko ręcznemu sterowaniu klubem przez przewodniczącego Jarosława Charłampowicza, wreszcie nie zgodzili się na zaproponowany przez Łapińskiego skład zarządu.
Bez ich głosów Platforma nie miała większości do powołania marszałka. Czwartkową sesję przedłużano do późnego wieczoru. Ostatecznie do głosowania w ogóle nie doszło, a obrady przełożono na przyszłą środę.
Pęknięcie w Platformie próbuje wykorzystać teraz PiS. Będzie chciał zebrać w sejmiku większość dla własnego kandydata na marszałka na zasadzie „wszyscy przeciwko Platformie”.
Paweł Hreniak, szef sejmikowego klubu radnych PiS, potwierdza, że rozmowy na ten temat są planowane. PiS liczy na to, że dogada się z radnymi LiD i Samoobrony (pięć głosów) i wyciągnie z PO zbuntowanych radnych. Taka egzotyczna koalicja miałaby w sejmiku większość. W samym PiS szanse powodzenia takiej akcji nie są oceniane wysoko. Ale działacze przypominają, że już raz w sejmiku w taki sposób udało im się przejąć władzę. W poprzedniej kadencji samorządu zbuntowała się grupa radnych rządzącego SLD. Wraz z nimi i radnymi LPR PiS przejął władzę i wybrał własnego marszałka - Pawła Wróblewskiego.
Platforma, która przeciągnęła głosowanie nad wyborem marszałka, próbuje ratować sytuację. Będzie negocjować poparcie dla marszałka z Samoobroną i LiD. Stara się także ugasić pożar we własnych szeregach. Wiemy jednak, że piątka stawia twarde warunki. Domaga się odwołania z funkcji szefa klubu PO-PSL Jarosława Charłampowicza. Dariusz Stasiak, jeden ze zbuntowanych radnych: „Przewodniczący jest dziś bardziej tym, który przekazuje wolę partii klubowi, niż jego prawdziwym reprezentantem” - powiedział.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, kolejnym warunkiem jest zmiana kandydata na marszałka. „To powinien być ktoś spoza klubu radnych, bo w tym gronie nie ma osoby, która byłaby do zaakceptowania dla wszystkich” - mówi jeden z radnych PO.
Kolejne żądanie buntowników dotyczy konstrukcji zarządu województwa. Łapiński zaproponował, by za politykę zdrowotną odpowiadał Piotr Borys. Ponieważ nie zna się na tym, miał mieć wsparcie powołanego specjalnie pełnomocnika eksperta. Piątka na takie rozwiązanie się nie zgadza i postuluje, by pełną odpowiedzialność za sprawy służby zdrowia ponosił jeden z członków zarządu.
PO po przegranym pierwszym podejściu wczoraj deklarowała, że podtrzymuje kandydaturę Marka Łapińskiego. Czy on sam chce wciąż być marszałkiem?
Łapiński: „Niczego nie chcę komentować”.
Wojciech Szymański