Aktualności

Najpierw drogi i komunikacja!

14.12.2007 • źródło: Echo Białołęckie

Śledząc ostatnie publikacje białołęckich samorządowców na łamach „Echa”, natknąłem się na tekst Krzysztofa Pelca. Liczę na to, że stanie się on inspiracją do pojawienia się kolejnych.

Zebranie tych głosów może pomóc wytyczyć kierunki, w jakich ma zmierzać Białołęka - do niedawna jedna z najszybciej rozwijających się gmin na Mazowszu. Żeby nie zejść z tej drogi, spróbujmy razem zebrać siły.

Krzysztofa Pelca poznałem przy okazji dyskusji władz dzielnicy Białołęka z MPWiK na temat przyszłości Czajki, a te najbardziej ożywione sesje rady miałem przyjemność prowadzić. Wprawdzie akcenty rozkładały się różnie, ale zgoda w tej kwestii w radzie była, można by rzec, „ponadpartyjna”. W ogóle w poprzedniej kadencji zgoda w strategicznych sprawach była naturalna. Szkoda, że nie udaje się tego samego zaszczepić w obecnej kadencji.

Prowadząc te ożywione dyskusje nt. Czajki poznałem wiele osób. I bez nadzwyczajnego słodzenia muszę przyznać, że Krzysztof Pelc należał do grona osób, które przedstawiało kwestię Czajki w sposób bardzo rozsądny i racjonalny, prezentując przy tym szereg argumentów. Wśród jego współpracowników były osoby, które prezentowały swoje obawy w sposób bardziej emocjonalny, często trudny w odbiorze w ramach spokojnej dyskusji. Mimo że wówczas komitet protestacyjny mógł liczyć na mniej lub bardziej aktywne wsparcie ze strony samorządu, to sądzę, że szansa na skuteczność naszej wspólnej misji, aby Czajka została zmodernizowana, a spalarnia znalazła inną lokalizację, była raczej niewielka. Mieliśmy wtedy przekonanie bliskie pewności, że ani Kazimierz Marcinkiewicz, którego kandydaturę wtedy wspierałem, ani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zrezygnują z planów MPWiK. Odwołam się do pytania, które często zadawali sobie radni ubiegłej kadencji: co zrobi kandydujący z listy Platformy Pelc zaraz po wyborach, kiedy to - jak wszyscy wtedy przewidywali - pani Gronkiewicz-Waltz wycofa się z publicznych obietnic w sprawie spalarni Czajka?

Aby jednak nie skupiać głównego wątku na jednej osobie, sądzę, że skoro aktualnie nie potrafię odczytać intencji, w jakim kierunku ma podążać Białołęka, spróbuję sam podpowiedzieć kilka prostych rzeczy, do których należy się zabrać natychmiast. Przywołam niedawną sytuację, kiedy doszło do sporu dwóch pań (minister sportu i prezydent stolicy) w sprawie lokalizacji stadionu narodowego. W pracy samorządowca liczą się przede wszystkim dwie sprawy. Po pierwsze - wyznaczenie kierunku rozwoju. A po drugie - ciężka praca, żeby to osiągnąć. Jak pokazuje przykład stadionu, czasami zdarza się, że dla niektórych ważniejsze jest to, kto jest „ojcem” pomysłu niż to, czy w efekcie w ogóle dojdzie do jego realizacji.

W przypadku przeniesienia kupców ze Stadionu X-lecia wydaje się, że jest podobnie. Nie sposób nie podzielić opinii Pelca, dosyć powszechnej wśród radnych, że rozwiązanie to wprowadzi paraliż komunikacyjny. Z powyższej konstatacji płynie jeden podstawowy wniosek. Powiedziałbym - oczywista oczywistość, czyli drogi i komunikacja. Były to sprawy bardzo poważne, jak się sprowadzałem na Białołękę oraz gdy zostawałem radnym. I są do dziś. Teraz jednak mogą urosnąć do gigantycznych rozmiarów. Wykraczających poza Białołękę i poza Warszawę. Nie będę powtarzał argumentów przeciwko przeprowadzce stadionu na Marywilską. Zwłaszcza tych, które wskazują, że znikoma liczba ludzi dojedzie na czas do pracy czy do szkoły. Ze zdumieniem przyjmuję do wiadomości informację, że planowany w poprzedniej kadencji tramwaj z Żerania do Winnicy prawdopodobnie nie będzie prędko budowany.

Białołęka musi być otwarta i przyjazna, a więc po pierwsze przejezdna. W minionej kadencji udało się wprowadzić kilka nowych rozwiązań drogowych. Zapewniliśmy podstawy inwestycyjne pod budowę Trasy Toruńskiej i mostu Północnego. Zatem wystarczy to kontynuować - budować i remontować kolejne ulice. Nic prostszego - najpierw drogi i komunikacja!

Mógłbym rozpisać się, co dalej. Ale bez budowy mostu Północnego, modernizacji dróg i wprowadzenia nowych rozwiązań komunikacyjnych dalszy napływ mieszkańców do Białołęki może okazać się niemożliwy.

Proszę nowych radnych, aby zapamiętali jedną radę. Róbcie tak, żeby wszystkim żyło się lepiej, ale w takiej kolejności, żeby najpierw Białołęce, a potem - dzięki Białołęce, innym. Wyrażajcie zgodę na nowe pomysły, nawet te „kosmiczne”, dopiero kiedy będziecie mieli sto procent pewności, że Białołęka będzie wreszcie odkorkowana.

Paweł Stańczyk